- Tylko nie spóźnij się do szkoły! – Skierowała ku niemu soczystego całusa.
- Och mamo, nie jestem dzieckiem! – Warknął, czym prędzej wychodząc.
Fujio poprawił swój plecak i wypluł piasek, który wpadł mu do ust przez wiatr.
Pierwszy
dzień w szkole, uu… pan licealista… to już coś, a przynajmniej tak
mówią. Wtedy jest się już ,,prawie dorosłym” w oczach dokładnie tych
samych, którzy dwa lata temu uważali cię za brzdąca.
Jego
wyjście przewidywanie miało być długą, nudną wędrówką, jednak okazało
się krótkim spacerem, finiszem, którym była szkoła: miejsce nauki,
powagi…